17.09.2006 :: 12:55
Taka sobie "historia"???
Poszła na imprezę, chciała iść bardzo, tego dnia wszystko jej sie jako tako układało od momentu, jak dobitnie pokazała co sądzi o tamtym - ale nie o nim bedzie. Poszła na imprezę, nikogo nie znała, a tych których kojarzyła gdzieś poniosło, została sama, siedziała i podszedł do niej... byl wstawiony ale usiadł obok niej i nie zaprotestowała... zapytał czy ona tego chce, nie wiedziałą, nie chciała, ale bała się, że pójdzie sobie... "masz piękne oczy, naprawdę" mowił, "i usta, i uśmiech..." Początkowo protestowała - nie zna go - on jest pijany... ale była sama... Pytał zanim cokolwiek robił czy ona tego chce... a ona ulegała, coraz bardziej... "nie znam go" myslała, ale była tak stęskniona równoczośnie, nie chcaiała by odszedł... wokół byli inni, krępowali ją - do czasu... ...pocałował ją i ona nie wzbraniała się... choć nie chciała... chyba... ...a później... jak się tam we dwoje znaleźli nie wiem, ale całą noc kochali się...pozwliła mu na to, nie bała się, było jej wspaniale i nie myślała już o innych, o tym, że go nie zna i o tym, że on chciał się z nią tylko kochać wiedziałą, ale dała się ponieść i nie żałowała... tak sądzę..."