21.09.2006 :: 01:13
Gdyby nie to, jak zaczęła się ich znajomość, bezbłedny byłby jej początek po dwóch dniach... na trzeźwo całkiem... Bo, było dobrze, nawet bardzo... Juz spotykała się z róznymi facetami, ale po jednym dwóch spotkaniach uznawała, że nie ma się co meczyć... może przesadzała, może miała zbyt wysokie wymagania... ale to zawsze nie było to... A na tym spotkaniu... rozmawiali... milczeli obok siebie /ale to jej nie przeszkadzało, dobrze było i pomilczeć/... Patrzyła mu w oczy, on jej oboje chcieli coś w nich zobaczyć /ona na pewno/, kontaktu fizycznego nie było przez całe spotkanie, ale to jej nie przeszkadzało, jemu chyba też... znaleźli wspólny język, mieli o czym pogadać... to nie były standardowe tematy, to były ich tematy... żagle, praca z młodzieżą... Jednego była pewna, ten mężczyzna był zupełnie inny od wszystkich jakich spotkała na swojej drodze... zupełnie inne uczucia wzbudzała w Niej Jego obecność... ale jest ostrożna... pamięta wszystko, jak zawsze wiele szczegółów z tamtej nocy i ranka i spotkania... On: "Spotkamy się jeszcze?" Ona: "Pewnie..." Najprawdopodobniej zadzwonię... A ona? Odlicza dni... myśli... zastanawia się...