Wiersz z poprzedniej notki trochę pokazuje co się we mnie dzieje... zastanawiam się jak to jest z miłością... jedni mówią, że jest piękna i warto dla niej zyć, inni, że miłość wymaga pracy, inni, że można ją spotkać tylko raz w zyciu - a ta nazywana PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ? to co to jest?
Bo czy powinno się czekać na prawdziwą miłość, taką romantyczną, która porwie nas i uniesie ponad ziemię? Czy rzeczywiście się rozejrzeć... i po prostu ją znaleźć. Tylko co to znaczy znaleźć miłość? Skoro kogos kochać to nie kwestia jednego spojrzenia, czy gestu, ale kochania tego kogoś całego i do końca?
To jak ta miłośc ma się kształtować, jak ma dojrzewać, jak powinniśmy do niej podejść, od której strony? I czy to podchodzenie, analizowanie, zastanawianie się, czy to przypadkiem nie spowoduje wynaturzenia miłości? Czy takie podejście nie spowoduje, że miłość niby ta nad którą pracujemy przestanie być miłością, a stanie się jakąś "pracą"?
Z drugiej strony jest tzw. pójście na żywioł. Jasne, można pójść na żywioł, zapomnieć się to prawda, ale gdy trafimy na kogoś nieodpowiedniego i zapomnimy się z nim, to czy nie gorszy będzie upadek? Czy warto ryzykować do tego stopnia?
Każdy marzy o miłości, ale czy każdy wie dokładnie czego oczekiwałby od miłości która spotka? Bo pragnienie miłości to nie konkretna rzecz jak rower, czy deska snowboardowa, ale to uczucie. I czego oczekujemy od tej miłości na którą czekamy? Oczekujemy czegoś wogóle? Czy chcemy jej bo brzmi zachęcająco...
Panie A. ...
|