Dziś chodziłam i oglądałam suknie ślubne. Odważyłam się wejść do nich i na dodatek przymierzyłam 12 sztuk (jestem w szoku do teraz).
Nastrój jednak miałam bardzo dobry, mimo iż wyliczyłam sobie, że z mojej nauczycielskiej pensji będę musiała odkładać co miesiąc 300 złotych żebym mogła kupić chociaż jedną z nich.
Czy warto czy nie to nie wiem... ale odkładać będę bo suknia biała tyle kosztuje właśnie... niby mnie nawet stać...
W każdym razie chciałam o niczym nie mówić Narzeczonemu bo jego komentarze są czasem tak denerwujące, że odechciewa sie wszystkiego - no i pierwsza prezentacja moich pomysłów na sukienkę była zniechęcająca. Bo: "Nie podoba mi sie ta sukienka, jest wstrętna" - a mówił o moim faworycie...
Druga rozmowa lepiej... ale nie chcę więcej...
Wesele to straszne przeżycia przed...
Faworyt nr 2 (bo nr 1 nie ma w sieci)
Po... chyba jest zawsze dobrze :D
Pozdrawiam Datulkę i Batmanka bo pewnie ucieszy Was ten wpis, jeśli jeszcze tu zaglądacie:) |