Praca minęła mi dziś owocnie i spokojnie. Mój rozbrykany uczeń jak zwykle dawał w kość. Trzeba nad nim porządnie popracować. Jednak, pracować "z domu" i "ze szkoły" równocześnie.
Przede wszystkim, jego samego, zachęcić do poprawy swojego zachowania i "jakoś" wytłumaczyć, że nie ma samych wrogów w szkole.
Mam nadzieję, że się uda, muszę opracować jakiś plan działania... coś mi nawet w głowie się krystalizuje...
Uśpiła się moja czujność w temacie ślub, wesele... jakoś nic do zrobienia nie ma więc nie robię :)
Myślę, że jak już skończę te cholerną pracę to się może zajmę zaproszeniami... zobaczymy:)
Jutro spotkanie z DJ'em. Ciekawe co teściowa powie... mam nadzieję, że zdąży dać znać przed spotkaniem.
A Narzeczony daleko, daleko i długo nie wróci... długo jak długo. Może wcale nie długo.
Znów rozmowa oczekiwana wydaje się zmarnowanym czasem... nie chodzi o to, że nie klei się, ale jakoś trudno ją poprowadzić w jakimś kierunku... swoją drogą śmieszne to...
A się moją koleżanką, po fachu martwię... Życzę jej wszystkiego naj z "4s" Cieszę się z nią:)
|