14.12.2008 :: 21:15
Skarbek chory bardzo. Od wtorku po południu ciągle ma około 39 stopni gorączki, tylko gdy coś zażyje to mu spada ale tylko na chwilę... Jestem u niego od wczoraj wieczorem i bardzo mu źle cały czas. Odwodnił się, a żeby nie iść do szpitala to w godzinę musieliśmy wmusić w niego dużo płynów. Mam nadzieję, że niedlugo zacznie się mu poprawiać...
* * *
Sporo ostatnio myślę o przyszłości... staram się dom prowadzić... jakoś idzie. Mam przez cały czas w głowie myśl: "...robię to dla Nas, dla Ciebie Najdroższy"... Brzmi patetycznie, takie słowa często wskakują mi pod palce. Ale taka już jestem, nie potrafię za bardzo robić czegoś bez wewnętrznej motywacji... Pamiętam jak kiedyś rozmawiałam z Cezarym o szukaniu pracy, mówiłam, że matka mnie naciska, że brakuje mi kasy, ale jakoś praca... to dla mnie abstrakcja... powiedział mi wtedy, że jak się samemu nie będzie miało takiej wewnętrznej motywacji, to nie ma sensu pracy szukać... No i rzeczywiście, jak już sama chciałam zacząć pracę to znalazłam w 2 tygodnie wymarzoną na początek... potem się sypnęła, ale był już Misiek Mój i jakoś było mi łatwiej... nie minęły dwa miesiące i znów szansa dla mnie, dokładnie to czego chciałam to to miałam... Sporo szczęścia mnie spotyka w życiu, muszę to przyznać, ale nie moja to zasługa tylko Kogoś innego... nie mówię, że zasłużyłam, że mi się należało... ... przyjmuję to szczęście, którym zostałam obdarowana... - tylko tyle...