Życie to nie bajka...
Początek roku, nowa klasa i wielki stres (szczególnie przez sytuację z poprzednią "nową" klasą). Jakoś sobie radzę, idzie mi to nieźle aż tu nagle w przeddzień 1-ego września kompletna klapa.
Mogę mówić, tłumaczyć, prosić: "tylko nie dziś, ok? Nie dziś!" i nic.
Efekt - podwójny stres: szkołą i Nim. Nie dość, że Go nie ma to jeszcze świetnie się bawi moim kosztem, a ja mogę mówić i mówić... kurczę...
...brak mi spełnienia... |