15.10.2005 :: 21:58
Zastanawiałam sie właśnie nad tym co to dalej ze mną bedzie. Bo... tak mi się wydaje, nawet wiem to, że nie umiem bez harcerstwa żyć... nie umiem:) I w sumie fajnie, nawet mnie to cieszy:) Kiedy chciałam odejśc i wogóle to od razu sie pojawiała obawa, że TO (patrz. harcerstwo, działanie, idea, obozy itd.) się skończy i nie dokońca mnie to radowało. Teraz natomiast zostaję (!!!) to fakt!, ale jak się wpasować... to już zupełnie inna historia.
Usłyszałam ostatnio od róznych osób, że jestem dobrą instruktorką, druzynową, że dużo znaczę w tym Szczepie, że ze mną lepiej się można dogadać i to bardzo fajne było:) Strasznie mnie podbudowało, nawet postawa mojej zastępowej (od dzisiaj nią juz jest) mnie buduje i wogóle jakaś taka radosna jestem "ostatnio" (tj. od chyba poniedziałku - 10.10.2005 r.) :) i to bardzo... :P
Trudno sie w sumie odzwyczaić od ciągłego zamartwiania się, obwiniania, myślenia, myślenia, myślenia... ale myślenia zdecydowanie NIE KONSTRUKTYWNEGO tylko wręcz destruktywnego, a wogóle to strasznie głupiego...

Tak króciutko napiszę jeszcze o jednej sprawie o której dowiedziałam się przed chwilą. Jedna taka dziewczyna, która nota bene chciała mi ostatnio pomóc w prowadzeniu drużyny, zrobiła mi takie świństwo, że ja ją chyba zabiję normalnie! Poszła do wspaniałego programu pt. "Rozmowy w Toku" i opowiedziała tam historię która mnie dotyczy, ALE powiedziała to w taki sposób, że jesli ktokolwiej ją zna to WIE OD ŚRODY, ŻE TO O MNIE TA HISTORIA BYŁA. Podsumowując, jestem w ś c i e k ł a...