14.11.2005 :: 11:46

Phi:) Tak, dokładnie takie określenie przychodzi mi teraz do głowy :) A tak już na temat to w weekend byłam w Beskidzie Wyspowym, a tak konkretniej to na Kobyle :) Aj jak tam było cudownie to normalnie nie umiem opisać:) Stara chata, "zero" ludzi, jesienne liście i na dodatek pokrywałam dach od wewnątrz steropianem (taka zdolna jestem - nawet nie wiedziałam). A w niedzielę wracalismy z Kobyły do Nowego Wisnicza na butach. Przeszlismy jakieś 16,5 km (WOW), w sumie sie tak na prawdę przespacerowaliśmy, bo to łatwa trasa była, ale i tak było super :) nawet sarenki widzieliśmy, a co poniektórzy na widok skałek dostawali oslego rozumu i nic juz po za nimi nie wiedzieli :)). Pozdrawiam "wspinacza" z bolącymi kopytkami he he he